Kto straci, kto zapłaci?

2022-01-03

Wymogi nowej Wspólnej Polityki Rolnej, która spełnia założenia Europejskiego Zielonego Ładu, podobają się chyba tylko właścicielom gospodarstw ekologicznych. Pozostali zwracają uwagę na obniżenie ilości i jakości produkcji rolnej w UE od 2023 r. oraz zbyt niskie rekompensaty utraconych dochodów przeznaczone dla rolników. – Zapłacą za to konsumenci – ostrzegają przedsiębiorcy rolni i zapowiadają protesty.

6 grudnia 2021 r. w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej ukazały się rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady dotyczące Europejskiego Zielonego Ładu w rolnictwie. Publikacja poprzedzona została sesją PE 23 listopada 2021 r., podczas której posłowie poparli porozumienie (za było 452, przeciw 178) z negocjacji trójstronnych dotyczących pakietu legislacyjnego reformy Wspólnej Polityki Rolnej, w skład którego wchodzą: rozporządzenie o strategicznych planach WPR; rozporządzenie o finansowaniu WPR, zarządzaniu nią i jej monitorowaniu oraz rozporządzenie o wspólnej organizacji rynków produktów rolnych.

2 grudnia te rozporządzenia zatwierdziła Rada Europy. – To dobra wiadomość, gdyż mamy podstawy prawne, by zakończyć prace nad naszym Planem Strategicznym do WPR – skomentował wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.

Plan w Brukseli

I rzeczywiście, 14 grudnia Rada Ministrów przyjęła w uchwale projekt Planu Strategicznego dla WPR na lata 2023-27, przedłożony przez ministra rolnictwa (to już czwarta wersja). Jak czytamy na stronie internetowej resoru, uchwała umożliwi rozpoczęcie negocjacji projektu Planu Strategicznego z KE, a dokument będzie stanowił podstawę ubiegania się przez Polskę o środki finansowe z Europejskiego Funduszu Rolniczego Gwarancji (EFRG) oraz z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich (EFRROW). Wsparcie skierowane będzie głównie do rolników, ale także przedsiębiorców i samorządów. Budżet PS w latach 2023-27 to ponad 25 mld euro, z czego na płatności bezpośrednie przeznaczono ponad 17 mld euro.

Resort informuje, że wspierać będzie m.in. zrównoważone metody gospodarowania, wykorzystanie energii odnawialnej, a także dochodowość i odporność mniejszych i średnich gospodarstw, co ma zapewnić długoterminowe bezpieczeństwo żywnościowe. „Od 2023 r., dzięki utrzymaniu uzupełniającej płatności podstawowej oraz zwiększeniu środków na płatność redystrybucyjną średni poziom wsparcia na hektar w gospodarstwach do 50 ha (97 proc. gospodarstw) będzie wyższy od średniej dla UE” – czytamy w komunikacie.

Ponadto w PS utrzymano dotacje do produkcji we wszystkich dotychczas wspieranych sektorach, wsparcie inwestycyjne oraz dotyczące zarządzania ryzykiem i zapobiegania ASF. Kontynuowana będzie pomoc dla młodych rolników i dla gospodarstw ekologicznych, uwzględniająca jednak nowe rozwiązania i uproszczenia, tak, aby w jak największym stopniu przyczynić się do osiągnięcia celów Europejskiego Zielonego Ładu w zakresie wzrostu powierzchni użytków rolnych objętych ekologicznymi metodami produkcji. Przedłużone zostanie wsparcie dobrostanu zwierząt, nawet w szerszym zakresie niż obecnie, bowiem obejmie także kury nioski, brojlery, indyki, opasy, kozy i konie.

Wspierana będzie ochrona środowiska, w tym różnorodność biologiczna. Zaproponowano też rekompensaty dla rolników za stosowanie podwyższonych norm w produkcji rolnej. Chodzi o przyjazne dla środowiska metody, które ograniczają emisje CO2, poprawią jakość gleb, wód oraz zwiększą retencję wody. Wspierane będą inwestycje związane z powtórnym obiegiem wody i ograniczaniem zużycia energii w produkcji, a także z ograniczeniem zużycia pestycydów.

Wdrażana będzie koncepcja smart villages (inteligentne wsie), mająca na celu wykorzystanie wiedzy lub innowacji w poszukiwaniu rozwiązań dotyczących poprawy jakości życia, ograniczenia depopulacji, podniesienia jakości usług lokalnych, bezpieczeństwa, poszanowania środowiska lokalnego, zwiększenia liczby miejsc pracy czy zapobiegania wykluczeniu cyfrowemu.

Resort w grudniu przekazał projekt PS Komisji Europejskiej. – Uchwała Rady Ministrów umożliwia rozpoczęcie negocjacji dotyczących Planu Strategicznego z Komisją – powiedział nam Dariusz Mamiński z Wydziału Obsługi Medialnej MRiRW i zwrócił uwagę, że PS nie jest źródłem prawa. Konieczne jest stworzenie podstaw prawnych jego wdrażania. Będą to ustawy i rozporządzenia wykonawcze. – Nawet po przekazaniu naszego projektu Planu Strategicznego do Brukseli możliwe są zmiany – zastrzegł Mamiński.

Ramowe założenia

Na razie działają przepisy przejściowe WPR, takie jak w poprzedniej perspektywie finansowej. Za rok, 1 stycznia 2023 r. wejdą jednak w życie dwie nowe strategie: „Od pola do stołu” oraz „Na rzecz bioróżnorodności”, które kładą nacisk na działania środowiskowo-klimatyczne. Zużycie chemicznych środków ochrony roślin w UE do 2030 r. ma zostać obniżone o 50 proc., zużycie nawozów mineralnych o 20 proc., wykorzystanie środków przeciwdrobnoustrojowych w hodowli i chowie zwierząt o 50 proc., obszary zagospodarowane ekologicznie mają objąć co najmniej 25 proc. użytków rolnych, a grunty odłogowane – 10 proc. powierzchni. Z drugiej strony w założeniach WPR zapisano, że rolnicy mają otrzymywać godziwą zapłatę za swoją pracę oraz ochronę krajobrazu i klimatu. Dlatego państwa członkowskie muszą przeznaczyć co najmniej 35 proc. budżetu z WPR na rozwój obszarów wiejskich oraz co najmniej 25 proc. płatności bezpośrednich na działania środowiskowo-klimatyczne w ramach tzw. ekoschematów – działań obowiązkowych dla krajów, ale dobrowolnych dla rolników (w Polsce będzie można wybierać między np. rolnictwem ekologicznym, uproszczonymi systemami uprawy, wymieszaniem obornika na gruntach ornych w ciągu 12 godzin od aplikacji, stosowaniem płynnych nawozów naturalnych metodą inną niż rozbryzgową, utrzymaniem zadrzewień śródpolnych, zrównoważoną strukturą upraw, racjonalnym nawożeniem itd., a dodatkowa płatność wyniesie kilkadziesiąt euro za ha).

Nowa WPR ma też być bardziej sprawiedliwa, elastyczna i przejrzysta. Będzie w niej zapisana stała rezerwa kryzysowa (450 mln euro rocznie w cenach bieżących), uruchamiana w przypadku obniżki cen płodów rolnych. Ma też zapewnić lepsze warunki pracy w rolnictwie, a przede wszystkim ma w większym stopniu wspierać małe i średnie gospodarstwa rolne oraz młodych rolników. Rozporządzenia gwarantują, że co najmniej 10 proc. płatności bezpośrednich przeznaczone zostanie na wsparcie małych i średnich gospodarstw rolnych, a co najmniej 3 proc. budżetu WPR trafi w ręce młodych rolników.

Gdzie jest centrum zła?

– W ostatnich dniach obserwujemy woltę Brukseli – za nową WPR mają odpowiadać kraje członkowskie w swoich planach strategicznych, a nie Unia Europejska – skomentował Jan K. Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP, podczas konferencji zorganizowanej 10 grudnia przez trzy organizacje: Towarzystwo Rolnicze i Przemysłowe – Tradycja i Przyszłość, Instytut Gospodarki Rolnej oraz Warsaw Enterprise Institute. – To będzie wyrywanie sobie pieniędzy. Na przykład na uprawy roślin białkowych ze środków na produkcję buraków cukrowych. Ponadto, jeśli wielu rolników zgłosi chęć realizowania ekoschematów, stawki zostaną zredukowane. Ale Komisja Europejska umyła ręce i twierdzi, że to ministrowie rolnictwa są odpowiedzialni za wdrażanie rozporządzeń. Hipokryzja! Mam nadzieję, że rolnicy rozumieją, gdzie jest centrum tego zła! – grzmiał Ardanowski.

Fakt, w rozporządzeniach PE i Rady zawarto tylko ramowe założenia, a poszczególne kraje członkowskie zobowiązane zostały do samodzielnego stworzenia zasad odnośnie do WPR w swoich planach strategicznych, które miały przekazać Komisji Europejskiej do końca 2021 r. Teraz KE ma trzy miesiące na ocenę, czy są one zgodne z ogólnymi zobowiązaniami. Każdy dokument musi zostać przyjęty przez kolegium komisarzy, jednocześnie tzw. obserwacje na temat krajowych planów strategicznych zostaną podane do publicznej wiadomości, aby proces ich zatwierdzania był transparentny. Ramy czasowe są bardzo wąskie i nie może dojść do opóźnień, gdyż kraje członkowskie muszą mieć jeszcze czas na przyjęcie legislacji krajowej, która implementuje plan.

Na razie nie wpadamy w panikę z powodu unijnych strategii, chociaż zwracamy uwagę na to, że ich wprowadzanie w czasie pandemii jest ryzykowne. Mamy nadzieję, że Komisja Europejska uszanuje to, iż polski Plan Strategiczny jest efektem prac ministerstwa rolnictwa z organizacjami rolniczymi. Wszystkie rolnicze związki branżowe złożyły pełne propozycje, dotyczące w szczególności ekoschematów – powiedział nam Marian Sikora, przewodniczący Rady Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.

Pytania bez odpowiedzi

– Narzucony nam Europejski Zielony Ład w rolnictwie będziemy realizować bez podstaw, czyli bez badań naukowych, które powinny dać odpowiedź na pytania, jakie rodzaje gospodarstw i produkcji wpływają negatywnie bądź pozytywnie na klimat i środowisko. Odwrócono kolejność działań – zwraca uwagę prof. Marian Podstawka, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – PIB w Warszawie. – Ponadto pomiędzy dziewięcioma celami WPR występują antynomie. Jednym z celów jest dbałość o stabilność dochodów rolników. Stoi on w sprzeczności z pozostałymi celami, na przykład z ograniczaniem intensyfikacji produkcji, co będzie prowadzić do zmniejszenia dochodów rolników.

IERiGŻ został zaangażowany do wyliczenia szacunkowej wysokości wsparcia dla polskich rolników wybierających spośród: ekoschematów, programów wsparcia dla poszczególnych sektorów produkcji, programów interwencji w różnych branżach (w ramach I i II filara WPR), programów rolno-środowiskowo-klimatycznych, programów dotyczących zalesienia, ONW, a nawet zwiększania bioróżnorodności lasów prywatnych, czy wsparcia gospodarstw demonstracyjnych – w sumie to ponad 60 interwencji z I i II filara WPR.

– Na razie nie wiemy, o ile każdy kraj będzie musiał ograniczyć zużycie nawozów i pestycydów, jak to będzie monitorowane i egzekwowane. Który rok będzie rokiem bazowym do ustalenia celów redukcyjnych? pyta dr Wioletta Wrzaszcz z IERiGŻ-PIB. – Te kwestie przekładają się na możliwość oszacowania faktycznych skutków ekonomicznych nowej WPR dla rolnictwa i dla społeczeństwa. A takich szacunków KE nie przedstawiła.

Dr Wioletta Wrzaszcz przypomina, że od kilkunastu lat w polskim rolnictwie zachodzą ogromne zmiany. Spada liczba gospodarstw, postępuje specjalizacja, nastąpił powrót do uprawy roślin bobowatych, poplonów, rolnicy dużą wagę przywiązują do regulowania odczynu gleb i zwiększania zawartości próchnicy, mimo że wiele gospodarstw wycofuje się z produkcji zwierzęcej. Obecnie połowa gospodarstw rolnych w Polsce nie ma hodowli zwierząt (co przekłada się na możliwości nawożenia organicznego), a jednocześnie powiększają się stada w gospodarstwach wyspecjalizowanych w tym kierunku. Chociaż większość rolników stosuje optymalne nawożenie, to jednak 20 proc. gospodarstw przekracza bezpieczny dla środowiska bilans NPK.

UE chce zwiększyć udział gospodarstw ekologicznych, co będzie trudne dla Polski, bo u nas  rolnictwo ekologiczne to niszowa frakcja. – Początkowo ich powierzchnia rosła, ale w ostatniej dekadzie spadła. Pod względem areału certyfikowanego jesteśmy na końcu wśród państw Unii – mówi dr Wrzaszcz. – Rynkowe gospodarstwa ekologiczne wyróżniają się zdecydowanie mniejszym potencjałem produkcyjnym, mniejszym zaangażowanym kapitałem, niższą produkcyjnością ziemi czy pracy niż gospodarstwa konwencjonalne. Nie byłyby w stanie funkcjonować bez dopłat, ze względu na bardzo niskie wyniki produkcji. Gdybyśmy musieli zwiększyć areał gospodarstw ekologicznych z obecnych 4 do 25 procent użytków rolnych, produkcja rolna spadłaby prawdopodobnie o 11 procent. Dlatego szacujemy, że do 2030 roku w Polsce możemy osiągnąć poziom 10 procent użytków rolnych certyfikowanych ekologicznie. Ponadto, by rynek ekologiczny mógł się rozwijać, konieczny jest popyt na takie produkty, co z kolei determinowane jest zamożnością społeczeństwa. Tu niestety ustępujemy miejsca wielu państwom. Dlatego w Polsce rozwój rynku ekologicznego będzie zależeć od wsparcia finansowego.

Unia jako całość

– Dla nas nie do zaakceptowania jest wyłączenie z odpowiedniego wsparcia towarowych producentów rolnych – podkreśla Mariusz Olejnik, prezes Federacji Związków Pracodawców – Dzierżawców i Właścicieli Rolnych. – Odpowiedniej wysokości pomoc trafi tylko do mniejszych gospodarstw, do 50 hektarów. Uważamy, że przy rozdzielaniu środków powinny być uwzględniane miejsca pracy, płatności nie mogą być ograniczone wielkością areału gospodarstwa. Przecież tylko duże gospodarstwa towarowe mogą spełnić unijne wymogi środowiskowo-klimatyczne. Już teraz ograniczają nawożenie i zużycie środków ochrony roślin o 30-50 procent, ponieważ stosują rolnictwo precyzyjne. Są wielkie fermy, które nie używają antybiotyków w chowie i hodowli trzody. Tymczasem nie widzę w nowej WPR programów wsparcia dla rolników, którzy chcą wspólnie kupować drogie maszyny do siewu pasowego z aplikacją nawozów „pod korzeń”, precyzyjne opryskiwacze czy rozsiewacze. Nie ma wsparcia dla dużych gospodarstw świadczących usługi maszynowe. Jest za to wsparcie socjalne i rozdawanie pieniędzy bez efektów.

Prezes Olejnik krytykuje projekt Planu Strategicznego, ponieważ nie uwzględnia on fundamentalnych wyzwań stojących przed polskim rolnictwem, takich jak chociażby zmiana niekorzystnej struktury agrarnej, ograniczającej rozwój i konkurencyjność. – Ponadto niezbędne jest większe wsparcie na inwestycje dla grup producentów rolnych, a mniejsze dla projektów indywidualnych. Takie działania z pewnością poprawią konkurencyjność rolników wobec pozostałych uczestników łańcucha dostaw – mówi. – Moim zdaniem, ramowe założenia dwóch strategii zostaną wprowadzone w życie, ale powinno to być zrobione w dłuższym okresie przejściowym, na czytelnych zasadach, bo teraz nie wiemy nawet, czy komisarz Wojciechowski mówi prawdę, że w Polsce średnie wskaźniki są dobre i nas nie dotyczą ograniczenia zużycia pestycydów i nawozów mineralnych?

– Chcemy, żeby cele nowej WPR obowiązywały Unię jako całość, a nie poszczególne kraje – mówi Marian Sikora. – Taką wersję na spotkaniu COPA-COGECA potwierdził nam unijny komisarz do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski. Jeśli w niektórych państwach rolnicy zużywają 400 kilogramów NPK na hektar, a my 200, to dla nas ograniczenie nawożenia byłoby zabójcze. To samo ze środkami ochrony roślin. Stosujemy je jako lekarstwo dla roślin, bo bardziej szkodliwe byłoby zjadanie mykotoksyn razem z płodami rolnymi porażonymi grzybami. Przecież konsumenci oczekują od nas żywności dobrej jakości.

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 01/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny” 

Małgorzata Felińska

Fot. Jarosław Pruss

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy