Truskawki zgniją na plantacjach?

2020-04-29

O pracowników w rolnictwie czy w sadownictwie od dawna nie było łatwo, a ograniczenia związane z epidemią koronawirusa spotęgowały problem. Niektóre gospodarstwa już w kwietniu odczuły niedobór siły roboczej. Tymczasem sezon dopiero się zaczyna.

Wśród pracowników w gospodarstwach rolnych i ogrodniczych znaczący udział mają osoby zza wschodniej granicy. Restrykcje wprowadzone w połowie marca przez Polskę oraz Ukrainę, w tym ograniczające przemieszczanie się między obydwoma krajami, skłoniły wielu z nich do opuszczenia Polski, a także uniemożliwiły przyjazd nowym pracownikom. Ukraińska agencja informacyjna Ukrinform, powołując się na dane Ambasady Ukrainy w Polsce napisała, że w ciągu miesiąca obowiązywania restrykcji związanych z pandemią, z naszego kraju wyjechało ok. 175 tys. Ukraińców.

Najgorsze przed nami

Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw przyznaje, że branża odczuwa niedobór pracowników zza wschodniej granicy. W kwietniu szczególnie przy zakładaniu plantacji, np. papryki w tunelach foliowych. Jak zauważa, w sadach udało się wykonać przecinkę przed masowym wyjazdem Ukraińców z Polski, ale brakuje pracowników do prac pielęgnacyjnych, m.in. do oprysków. Zdaniem prezesa Boguty, najgorsze może jednak dopiero nastąpić, kiedy rozpocznie się sezon zbioru owoców i warzyw, a więc od ok. połowy maja truskawek, jagody kamczackiej, malin, borówki amerykańskiej, a później czereśni i wiśni. Nie wspominając o wielu gatunkach warzyw, w tym nowalijek. – Jeśli w tym okresie będą problemy z przekraczaniem granic i z funkcjonowaniem konsulatów na Ukrainie, czy w innych państwach, to musimy liczyć się z tym, że plony nie zostaną zebrane – zaznacza prezes Boguta. To spowodowałoby zakłócenia w łańcuchach dostaw bezpośrednio dla konsumentów, jak i dla przetwórni. Inna sprawa, że przy niedoborze pracowników należy spodziewać się wzrostu oczekiwań płacowych.

Już w kwietniu z bardzo dużymi problemami kadrowymi musieli zmierzyć się producenci szparagów, którzy bazują na pracownikach najemnych. – To tragedia. Zaczyna się sezon, a pracownicy z Ukrainy nie mogą dojechać. Plantatorzy informują, że ci, którzy zdążyli przyjechać przeszli kwarantannę i niedługo zaczną pracę, ale większość została zatrzymana za granicą, ponieważ od jakiegoś czasu strona ukraińska nie wystawia dokumentów – podkreślał 20 kwietnia Marian Jakobsze, prezes Polskiego Związku Producentów Szparaga. Tymczasem, jak zaznacza, na dużych plantacjach cudzoziemcy stanowią nawet 80 proc. zatrudnionych. Prezes Jakobsze nie łudzi się, że w obliczu coraz gorszej sytuacji na rynku pracy na plantacje szparagów ruszą ochoczo Polacy. Z dotychczasowego doświadczenia producentów wynika, że nie zagrzewają zbyt długo miejsca na plantacjach twierdząc, że praca jest zbyt ciężka. Za to Ukraińcy, czy Rumunii chętnie ją podejmują. Wielu z nich przyjeżdża do „swoich” gospodarstw co roku.

Także prezes Boguta przyznaje, że nie spodziewa się szturmu Polaków do pracy w sadach, czy przy warzywach, ponieważ nie od dziś uważana jest ona za mało atrakcyjną i ciężką. Oczekuje jednak, że niedobór pracowników częściowo mogą uzupełnić cudzoziemcy, którzy stracili pracę np. w gastronomii czy hotelarstwie. – Na adres związkowego maila przychodzą zapytania od agencji pracy tymczasowej o pracę dla obcokrajowców – przyznaje Boguta.

Organizacje apelują

– W przyszłym tygodniu chcemy wystosować do ministra rolnictwa petycję o złagodzenie ograniczeń w zatrudnianiu pracowników sezonowych, bo inaczej naprawdę będzie problem – zapowiadał prezes Jakobsze. Wcześniej apele do ministra rolnictwa i premiera wystosowało  kilka innych organizacji skupiających rolników, producentów owoców i warzyw, a także przetwórców. Znalazło się wśród nich Krajowe Stowarzyszenie Przetwórców Owoców i Warzyw oraz Unia Polskiego Przemysłu Chłodniczego, które poprosiły o wprowadzenie ułatwień w pozyskiwaniu pozwoleń na pracę i w przekraczaniu granicy dla obcokrajowców, zwłaszcza z Ukrainy. „Pracownicy sezonowi pełnią kluczową rolę podczas zbiorów, szczególnie owoców i niektórych warzyw (np. groszku zielonego), wrażliwych na przejrzewanie i tym samym zmiany jakościowe” – czytamy w piśmie. „Aby uzyskać najwyższe standardy jakościowe, produkty roślinne muszą też być poddane szybkiemu przetworzeniu, tak aby czas pomiędzy ich zbiorem a zamrożeniem był jak najkrótszy. Niedobór siły roboczej wpłynie więc na funkcjonowanie sektora chłodniczego, a pośrednio również na kondycję finansową sadowników i rolników oraz wolumen ilościowy i wartościowy eksportu” – dodają przetwórcy.

My również wysłaliśmy zapytanie do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, czy rząd zamierza wprowadzić jakieś rozwiązania ułatwiające lub umożliwiające przyjazd cudzoziemców, głównie Ukraińców, do prac sezonowych w rolnictwie i ogrodnictwie, ale do zamknięcia tego numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Apele organizacji również przez pewien czas pozostawały bez odzewu. W końcu jednak minister rolnictwa Jan K. Ardanowski zabrał głos w tej sprawie. W wypowiedzi dla PAP zwrócił uwagę, że polski rząd w ramach tarczy antykryzysowej wprowadził już pewne rozwiązania automatycznie przedłużające pozwolenia na pobyt i legalną pracę cudzoziemcom, którzy chcieli zostać w Polsce.

Podkreślił, że brak ludzi do pracy w rolnictwie, to nie tylko problem naszego kraju, ale także innych krajów unijnych. Zdaniem ministra, szkopuł w tym, że znaczna część Ukraińców, uzyskując zgodę na wjazd do Polski traktuje nasz kraj jako tranzytowy, a faktycznie udaje się do innych państw Europy Zachodniej. – Trzeba przeanalizować, jakie działania należy podjąć, by Ukraińcy deklarując, że jadą do Polski, rzeczywiście w Polsce pozostali. Oczekuję też, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych dokona analizy, jakie działania powinniśmy podjąć, żeby ci pracownicy mogli łatwiej docierać do Polski. Proponuję, by podobnie jak w Niemczech, uznać, że przybywający z zagranicy pracownicy sezonowi, którzy – tak jak każdy muszą być poddani 14-dniowej kwarantannie – mogli ją odbywać z zapewnieniem pewnej izolacji społecznej, wykonując pracę w gospodarstwach docelowych, do których przyjeżdżają – wskazywał Ardanowski.

– W tej chwili wspólnie z ministerstwem rolnictwa ustalane są szczegółowe wytyczne odnośnie pracowników rolnych z zagranicy – potwierdził 22 kwietnia Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. – Generalnie zmierzamy do tego, by nakaz odbywania kwarantanny dla przyjeżdżających pracowników nie wykluczał w tym czasie pracy na rzecz gospodarstwa. Do ustalenia są szczegóły dotyczące zakwaterowania i izolacji, gdyby pojawił się podejrzany przypadek – poinformował. Według zapowiedzi rzecznika GIS, nowe wytyczne miały zostać opublikowane pod koniec kwietnia.

Zamknięte granice

Główny problem, który polegał na braku lub ograniczonej możliwości przyjazdu do Polski cudzoziemców po zamknięciu granic 15 marca wciąż pozostawał jednak nierozwiązany. Chociaż to pewien skrót myślowy, bo granice nie zostały całkowicie zamknięte. Przede wszystkim ograniczono liczbę przejść granicznych. Na granicy polsko-rosyjskiej oraz ukraińskiej do dwóch, a z Białorusią do trzech. Znacznie ograniczono też liczbę osób, które mogły wjeżdżać do naszego kraju. W grupie mającej zezwolenie znaleźli się jednak cudzoziemcy posiadający prawo do pracy na terytorium RP, tj. cudzoziemcy uprawnieni do wykonywania pracy na takich samych zasadach jak obywatele polscy, posiadający zezwolenie na pracę, zezwolenie na pracę sezonową lub oświadczenie o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi na terytorium RP. Oczywiście przed przekroczeniem granicy każdy podróżny musiał być zarejestrowany i przebadany. A po wjeździe na teren naszego kraju skierowany na obowiązkową 14-dniową kwarantannę domową.

Problem w tym, że ograniczenia ustanowiła także strona ukraińska, która do 24 kwietnia wprowadziła na terenie całego kraju kwarantannę, a także ograniczenia w ruchu osobowym na granicy z Polską. Swoją działalność znacznie ograniczyły też m.in. urzędy konsularne. 16 marca zawiesiły do odwołania przyjmowanie wniosków wizowych o wizy krajowe do Polski, wniosków o wizy Schengen oraz wniosków o wydanie zezwolenia MRG zarówno w punktach przyjmowania wniosków wizowych na Ukrainie, jak i bezpośrednio w urzędach konsularnych. To w praktyce uniemożliwiło przyjazd do Polski wielu Ukraińcom. Ograniczenia w ruchu osobowym utrudniały z kolei opcję wjazdu na teren RP osób w ruchu bezwizowym na paszporcie biometrycznym (jeżeli osoba nie wyczerpała limitu 90 dni w 180-dniowym okresie pobytu krótkoterminowego) i podjęcie zatrudnienia na warunkach wskazanych w zezwoleniu na pracę.

Cały tekst można przeczytać w majowym numerze miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Alicja Siuda

Fot. archiwum

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy